Miniony rok formacyjny postawił przed nami wiele wyzwań. Musieliśmy jako rodzina, małżeństwo stawić czoła trudnym próbom i problemom. Straciliśmy nagle 2 bliskie osoby z rodziny. Zmierzyliśmy się ze skutkami ich odejścia do Pana. Następnym wyzwaniem była nagła strata pracy. Wkrótce potem przyszedł czas bezowocnego jej poszukiwania. Często pojawiało się zniecierpliwienie, niepokój o przyszłość, złość na siebie nawzajem. Z tyłu głowy była jednak świadomość, że Bóg czuwa nad wszystkim i pozwoli to przetrwać. Siłę dawało także trwanie we Wspólnocie. Tę siłę też nam odebrano. Pojawił się niespodziewanie czas paniki, izolacji, pandemii.

Czas ten zasiał w nas wątpliwość czy oby wybraliśmy dla nas właściwe miejsce w Kościele. Pojawiły się pytania, na które nie umieliśmy udzielić sobie nawzajem odpowiedzi. Kiedy dostaliśmy informację o rekolekcjach stacjonarnych wahaliśmy się, czy na nie pójść. Pomyśleliśmy jednak, że będzie to dobra okazja na to, aby zdecydować w jakim kierunku chcemy się dalej formować. Poszliśmy z nastawieniem, że oddajemy wszystko Duchowi Świętemu i jego działaniu.

Rekolekcje w Sanktuarium Świętej Rodziny odbyły się pod przewodnictwem ks. Marka Chojnowskiego. Mówiono na nich o zobowiązaniach i przypominane były zasady Domowego Kościoła.  Spojrzeliśmy na nie z innej, świeżej perspektywy.  Utwierdziliśmy się w tym, że są one darem, który pozwala przetrwać kryzysy te małe i większe w życiu małżeńskim. Wielkim dobrem były dla nas świadectwa małżeństw, które od lat trwają we Wspólnocie.

Podczas Rekolekcji i spotkań ze Wspólnotą zrozumieliśmy, że Ruch Światło-Życie, który od młodych lat kształtował nasze charaktery, to droga, którą chcemy wspólnie podążać, którą chcemy pokazywać naszym dzieciom.

Trwanie we Wspólnocie daje możliwość wzajemnego wspierania się ludzi o podobnym systemie wartości. Wspólna modlitwa, śpiew i rozmowy dają nam siłę  trwania  w naszych przekonaniach, wierze. Stanie w miejscu również w dziedzinie życia chrześcijańskiego oznaczać może cofanie się. Chcąc kroczyć dalej i rozwijać siebie oraz nasze małżeństwo decydujemy się (pomimo częstych trudności) trwać w Domowym Kościele oraz naszym życiem świadczyć o tym, że Jezus jest naszym Panem!

Duch Święty działa w nas często przez „lekki powiew”, a nie „wichry”. Tym powiewem jest dyskretny uśmiech osoby stojącej obok, usłyszane Słowo, spojrzenie, posługa podczas Mszy Świętej, tekst piosenki. Te właśnie „delikatne powiewy” otrzymaliśmy podczas przeżywania rekolekcji we Wspólnocie. Będziemy z nich czerpać siłę by dalej wzrastać.

Chwała Panu!

Iwona i Mariusz Rogulscy

Odsłony: 1634